„Rowland Bingham – Do wnętrza Afryki” – Janet i Geoff Benge
Ostatnio, gdy odwiedzałam braci i siostry z Zagórna 10 w Warszawie, dostałam w prezencie od siostry w Panu, książkę pt. „Do wnętrza Afryki”. Jest to historia misjonarza Rowlanda Binghama, historia jego zrozumienia czym jest zbawienie i naśladowanie Pana Jezusa Chrystusa, posłuszne stawianie kroków w kierunkach które On wyznacza, choćby wielu w koło mówiło coś innego. Bohater stracił wcześnie i nagle ojca, plany na jego życie były zupełne inne, ale Bóg miał wobec niego swoje.
Chociaż matka Rowlanda nie była zadowolona z kilku jego wyborów, m.in. tego, że postanowił wyjechać do trudnej części Afryki – Rowland, gdy dorósł pojechał do Afryki. Po drodze Pan mu dał wsparcie matki pewnego brata w Chrystusie, z którym wyruszył na swoją pierwszą misyjną przygodę. Świadomość tego wsparcia była dla niego ogromnym bodźcem do działania. Ów brat nie przeżył, ale jego matka do końca wiernie wspierała działania Rowlanda i jego misji.
Książka bardzo ważna dla przyszłych misjonarzy i ich pomocników (ale i obecnych na polu misyjnym), bo pokazuje ile przeszkód jest na drodze, na którą powołuje Bóg, ile też niezrozumienia, ale i Bożego działania… bo jedna wiernie wspierająca osoba może niesamowicie podnieść na duchu i zachęcić do służby. Służby tak trudnej i jednak ciągle jeszcze nie całkiem rozumianej przez wielu członków społeczności chrześcijańskich.
Nie mogę sobie w pełni wyobrazić trudów, które musiał przejść bohater i podziwiam to jak wiele wiary oraz determinacji musiał mieć w sobie, żeby się nie wycofać… mogę sobie to wyobrazić w małej części i to tylko dlatego, że miałam okazję wspierać w pracy misjonarzy w Ugandzie, widzieć biedę i zmagania życiowe lokalnej ludności oraz trud pracy tych, którzy pojechali tam pomagać.
Bogu za wszystko niech będzie chwała, amen.
Przeczytałam i polecam,
Ania S.
PS. Polecam całą serię „Chrześcijańscy Bohaterowie Dawniej i Dziś”. Choć to dopiero druga (w prezencie od tej samej siostry) książka z tej serii, którą przeczytałam, to jestem pewna, że wszystkie są niesamowicie inspirujące… więc (chyba) czekam na kolejną Olu C. ;).