„Nie zmarnuj swojego raka” – John Piper
„Czy zdarza się w mieście nieszczęście, którego by Pan nie wywołał?” (Am 3:6)
„I rzekł Pan do niego: Kto dał człowiekowi usta? Albo kto czyni go niemym albo głuchym, widzącym albo ślepym? Czyż nie Ja, Pan?” (II Moj 4:11)
„Ale to Panu upodobało się utrapić go cierpieniem. Gdy złoży swoje życie w ofierze (…)” (Izaj 53:10)
Książkę, którą postanowiłem zrecenzować można nabyć za darmo w postaci ebooka (link zamieszczam pod recenzją). Jest to bardzo krótka broszurka, a jej przeczytanie powinno zająć zaledwie 5-10 minut. W trakcie lektury przypomniała mi się inna (trochę dłuższa) książka tego samego autora o tytule „Koronawirus i Chrystus”. Jedna i druga pozycja opisują przykre doświadczenia Johna Pipera, który w pewnym momencie swojego życia zachorował na raka. Tym razem autor dzieli się z czytelnikami 11 radami „jak nie zmarnować swojego raka” (lub innego cierpienia czy przykrości, które nas dotykają) i jak wykorzystać je na chwałę Bożą. Podejrzewam, że niektórych rozważania autora mogą oburzyć (tj. tych, którzy uważają, że choroba nigdy nie jest wolą Boga) ale dla tych, którzy wierzą w Bożą suwerenność nad dobrem i złem oraz w to, że Boże drogi są wyższe niż nasze, pozycja ta będzie ogromnym pocieszeniem i wsparciem w cierpieniu. W kwestii tego jak bardzo Boże drogi są inne niż nasze oraz tego czy cierpienie może być wolą Boga warto sobie przypomnieć Piotra, mówiącego do Zbawiciela „Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na Ciebie” – Jezus odpowiedział, że sposób myślenia Piotra pochodzi od szatana oraz że „nie myśli o tym co Boskie, ale o tym co ludzkie”. (Mat 16:22-23)
Zachęcając do lektury postaram się zarysować jaki wybór stoi przed czytelnikiem, zastanawiającym się nad odpowiedzią na pytanie, czy spotykające nas cierpienie może być w życiu człowieka zaplanowane przez Boga.
1) Jeśli cierpienie lub dziejące się nam zło nigdy by nie było wolą Boga (pomimo, że ono faktycznie ma miejsce) to by oznaczało, że nasze życie jest w rękach bezdusznego przypadku, a Bóg by był może współczującym, ale jednak bezradnym Bogiem, który się nami albo nie interesuje albo ogranicza swój wpływ na naszą codzienność zostawiając nas w rękach ślepego losu. Taka perspektywa może i w oczach ludzi oczyszcza Boga z odpowiedzialności za cierpienie, ale sądzę że w zamian nie daje człowiekowi cierpiącemu żadnego pocieszenia, czyniąc czyjeś cierpienie bezsensownym i niepotrzebnym.
Istnieje jednak niezwykła alternatywa.
2) Jeśli bowiem cierpienie lub dziejące się nam zło bywa Bożą wolą to nie jesteśmy już w rękach bezdusznego przypadku, ale w rękach dobrego i nieskończenie mądrzejszego od nas Boga, który będąc święty i sprawiedliwy „sprawuje wszystko według zamysłu woli swojej” (Efez 1:11). Takie podejście będzie oczywiście wymagało ogromnego zaufania do Jezusa oraz pewności co do Jego dobroci i miłości. Nie zawsze też będziemy rozumieli Boży zamysł w tym co nas spotyka, ale… nasze cierpienie będzie miało swój cel i sens, którego próżno by było szukać w ramionach „ślepego losu”. Czy taka perspektywa nie jest o wiele bardziej pocieszająca? Słuchając kiedyś nauczania Johna Pipera na temat cierpienia usłyszałem jak stawiał podobne pytanie: „Czy nie lepiej być w rękach kochającego Ojca niż w rękach bezdusznego przypadku? I dlaczego Jego dzieci by miały chcieć, aby to wyglądało w jakikolwiek inny sposób? Czy Bóg (nawet w cierpieniu) nie jest o wiele lepszy niż ślepy los?”. Bóg troszczy się o swoje dzieci, przypadek nie.
Oczywiście największym pocieszeniem powinna być dla nas obietnica Biblii, że dla osoby należącej do Jezusa wszystko współdziała ku dobremu (wszystko – w tym cierpienie lub wyrządzane nam przez kogoś zło). Ktoś oczywiście może spróbować to kwestionować podając skrajne przykłady tak wielkiego zła, w którym trudno doszukać się sensu lub które wydaje się niemożliwe do obrócenia w dobro. Myślę, że w takiej sytuacji warto przypomnieć sobie, iż wydarzyło się już w historii ludzkości zło tak wielkie, że trudno je z czymkolwiek porównywać a jednak Bóg był w stanie obrócić to największe zło w największe dobro. Była to śmierć Syna Bożego na krzyżu. Każda inna niegodziwość jaka miała miejsce działa się ludziom grzesznym i urodzonym w grzechu. Jezus był jedynym, który nigdy nie zgrzeszył. Nasz Zbawiciel jest cenniejszy od całego Swojego stworzenia dlatego zamordowanie Syna Bożego było największą niesprawiedliwością, która jednak była od początku zaplanowana przez Boga i którą On obrócił w największe dobro. Czy więc ten wszechmocny Pan, który dokonał tak wielkiego dzieła tym bardziej nie będzie w stanie obrócić w dobro również tego co spotyka nas w naszym codziennym życiu?
Tą myślą przewodnią chciałbym zachęcić do lektury tej krótkiej broszurki.
Wiktor.
PS. Poniżej zamieszczam link do darmowego ebooka „Nie zmarnuj swojego raka”:
https://mwbooks.org/product/nie-zmarnuj-swojego-raka-john-piper-ebook/
Miesiąc: styczeń 2021
Tydzień modlitwy 2021.01.16
Dzień 7 – sobota, 16 stycznia 2021
Temat na dzisiaj: USŁYSZ!
Fragment Biblii: Podobieństwo o siewcy (Łk 8,1-15).
„A to, które padło na dobrą ziemię, oznacza tych, którzy szczerym i dobrym sercem usłyszawszy słowo, zachowują je i w wytrwałości wydają owoc” (Łk 8,15).
Czasami doprowadza mnie to do rozpaczy. Moje dzieci po prostu mnie nie słyszą. Zwłaszcza jeśli chodzi o sprzątanie, mycie rąk czy pójście spać.
Czasem z kimś rozmawiam, ale nie pamiętam, o co chodzi i co powiedziała dana osoba. Słuchanie nie polega jedynie na odbieraniu fal dźwiękowych. Jezus prawdopodobnie przeżył podobną sytuację, gdy opowiedział podobieństwo o siewcy. Jak na ironię Jezus opowiada podobieństwo o słuchaniu Słowa Bożego, a Jego uczniowie nie potrafią zrozumieć, co ma na myśli ich Mistrz (werset 9). Za tym dość frustrującym doświadczeniem dla Jezusa kryje się dramat, który stale powraca w Biblii: ludzie, mając uszy, aby słuchać, nie potrafią usłyszeć (przykładowo w Iz 6,9; Ez 12,2). Podstawowym powodem, dla którego nie słyszą, nie jest brak umiejętności umysłowych. Wydaje się, że istnieją prawdy, które wymagają czegoś
więcej niż zdrowego rozsądku, aby móc je zrozumieć. Według proroków i według Jezusa jest to bardziej fundamentalny problem epistemologiczny (czyli dotyczący możliwości poznania rzeczy).
Jezus wyraża tutaj następującą myśl: aby słyszeć, trzeba mieć „szlachetne i dobre serce”. Ziarno słowa Bożego może zapuścić korzenie i przynieść owoc szczególnie w życiu pewnego rodzaju ludzi. Jak więc możemy stać się ludźmi, którzy słyszą, których życie jest podobne do „dobrej gleby”?
Po pierwsze, potrzebujemy gruntownej odnowy, ponieważ nasze serce jest zniekształcone i podobne do skalistej lub ciernistej gleby z przytoczonego podobieństwa. I z tego powodu coś w nas jest niechętne, aby słuchać Boga. Potrzebna jest Boska interwencja, która gruntownie zmienia nasze życie. Prawda, to znaczy sam Jezus Chrystus musi być w nas, abyśmy byli
zdolni do słuchania (porównaj z J 8,45; 2 Kor 3,18 i 11,10; Ef 4,14n.).
Po drugie, aby móc słyszeć, potrzebujemy pobożnego nastawienia. Co napędza nasze działanie? Jakie są nasze pragnienia? Co miłujemy? Czy jesteśmy zorientowani na dobro, na Jezusa? Odnowienie serca to dar. Możemy współpracować w celu uzyskania pobożnego nastawienia czy charakteru. Osobiście biorę udział w ćwiczeniach duchowych (na
przykład w uwielbianiu, modlitwie, poście, czytaniu Biblii…), które są wspaniałym sposobem, by osiągnąć pełnię, gotowość do przyjmowania i słuchania Bożego głosu. Są one podobne do narzędzi ogrodniczych, które pomagają nam w uchronieniu gleby naszego serca przed zachwaszczeniem i w ten sposób przygotowują miejsce na Boże nasiona.
Nasza modlitwa:
• Dziękujemy Bogu za wszystkich ludzi, zbory i instytucje, które pomagają nam stawać się ludźmi, którzy słyszą Słowo Boże i są w stanie je zrozumieć.
• Dziękujemy za to, że Słowo Boże może być głoszone bez ograniczeń (mamy wolność wyznania i wolność słowa).
• Wyznajemy swoje zaniedbania, jeśli chodzi o glebę naszych serc, w konsekwencji których trudno nam usłyszeć głos Boga.
• Wyznajemy, że bywamy rozproszeni, a rozrywki odwracają naszą uwagę od słuchania cichego szeptu Boga.
• Modlimy się o teologiczne placówki oświatowe, by były to miejsca, w których wiedza jest przekazywana w sposób integralny, w taki sposób, aby przyszli przywódcy stawali się osobami słyszącymi.
• Modlimy się o zbory, aby ich członkowie doświadczali gruntownej przemiany przez Jezusa Chrystusa i dzięki temu mogli nie tylko słuchać, ale i słyszeć.
Nasza reakcja:
• Czy jestem gotów doświadczyć gruntownej przemiany przez Jezusa Chrystusa?
• Czy jestem gotów rozwijać pobożny charakter, aby słuchać naprawdę?
• O czym ostatnio Bóg do mnie powiedział?
Panie, daj nam serca, które słyszą. Kiedy otwieramy Biblię, pomóż nam oczekiwać. Pomagaj nam nastawiać swoje uszy na Twoje Słowo, które zostało nam darowane. Panie, daj nam słuchające serca. Uczyń nas ludźmi „szlachetnymi i dobrego serca”, gotowymi na przyjęcie tego, co chcesz nam powiedzieć w Swoim Słowie. Panie, daj nam słyszące serca. Pozwól nam pomagać sobie nawzajem w naszej duchowej głuchocie. Chcemy być społecznością słyszących (Andi Bachmann-Roth, Szwajcaria).
Sprawy dotyczące naszych zborów:
Dzisiaj modlimy się o zbory w: Wodzisławiu Śląskim, Grodzisku Mazowieckim, Toruniu, Pszczynie, o możliwości dotarcia z Ewangelią do Polaków w kraju i za granicą oraz o osoby cierpiące żałobę po stracie bliskich.
Modlimy się o nasz zbór:
……………………………………………………………………………
……………………………………………………………………………
Tydzień modlitwy 2021.10.15
Dzień 6 – piątek, 15 stycznia 2021
Temat na dzisiaj: DOŚWIADCZ!
Fragment Biblii: „Gdyż jak deszcz i śnieg spada z nieba i już tam nie wraca, a raczej zrasza ziemię i czyni ją urodzajną, tak iż porasta roślinnością i daje siewcy ziarno, a jedzącym chleb, tak jest z moim słowem, które wychodzi z moich ust: Nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem” (Iz 55,10-11).
„Nakłaniam serce moje, by pełniło ustawy twoje; Wieczna za to nagroda!” (Ps 119,112).
„Każdy więc, kto słucha tych słów moich i wykonuje je, będzie przyrównany do męża mądrego, który zbudował dom swój na opoce. I spadł deszcz ulewny, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, ale on nie runął, gdyż był zbudowany na opoce. A każdy, kto słucha tych słów moich, lecz nie wykonuje ich, przyrównany będzie do męża głupiego, który zbudował swój dom na piasku. I spadł ulewny deszcz, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, i runął, a upadek jego był wielki” (Mt 7,24-27).
W czasach zniechęcenia potrzebujemy zachęty! Otrzymujemy ją ze Słowa Bożego:
„Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo wierny jest Ten, który dał obietnicę. Nie porzucajcie więc ufności waszej, która ma wielką zapłatę” (Hbr 10,23.35).
Jakikolwiek jest nasz problem, Bóg go zna i ma rozwiązanie. Kiedy Izaaka dotknął kryzys żywnościowy w kraju, w którym mieszkał, Bóg powiedział do niego, aby nie udawał się do Egiptu, ale został tam, gdzie jest. Bóg mu obiecał, że w tym kraju go pobłogosławi. Bóg szczęścił Izaakowi tak, że kiedy siał w tym kraju, zbierał plon stokrotny. Izaak rósł w siłę, aż stał się bardzo bogaty.
W ten sam sposób Bóg może błogosławić nas w tych sprawach, w których przeżywamy walki, braki i dotyka nas cierpienie. Może bywamy kuszeni, aby uciec spośród takich sytuacji, gdzie dotyka nas ból i zagrożenia. Bóg obiecuje, że Jego potężna siła będzie do naszej dyspozycji i będzie nam szczęścił właśnie w tym miejscu, gdzie napotykamy braki i zagrożenia.
Zachęty potrzebował Eliasz! „Sam zaś poszedł na pustynię o jeden dzień drogi, a doszedłszy tam, usiadł pod krzakiem jałowca i życzył sobie śmierci, mówiąc: Dosyć już, Panie, weź życie moje, gdyż nie jestem lepszy niż moi ojcowie. Lecz anioł przyszedł po raz drugi, dotknął go i rzekł: Wstań, posil się, gdyż masz daleką drogę przed sobą” (1 Krl 4,7). Kiedy życie Eliasza znalazło się w niebezpieczeństwie z powodu Izebel, przeżywał zniechęcenie i modlił się o śmierć. Powiedział Bogu: „Dosyć już, Panie, weź życie moje!”. Uznał, że lepiej umrzeć, niż żyć. Nie potrafił dostrzec już żadnego celu dla swojego życia. Nie był świadom, że Bóg miał jeszcze dla niego pracę do wykonania. Bóg posłał anioła i wzmocnił go. Powiedział mu, że ma jeszcze długą drogę przed sobą. Nadal było wiele ważnych zadań, jakie Bóg chciał, aby wykonał. Miał jeszcze namaścić królów dla dwóch narodów, a także namaścić swojego następcę, Elizeusza. W Bożym planie dla Eliasza było to, że nie ujrzy śmierci i że będzie zabrany do nieba wozem ognistym. Eliasz w swym zniechęceniu nie był świadomy, jak wspaniały plan Bóg ma dla jego życia. Modlił się raczej, aby mógł umrzeć. Bóg jednak dodał mu otuchy i pomógł, aby wypełnił cel swojego życia i powołania.
W naszym życiu od czasu do czasu bywamy zniechęceni z powodu ciężkich brzemion i modlimy się, aby Bóg nas zabrał, gdyż mamy już dość tego świata. Nie uświadamiamy sobie, że mamy jeszcze długą drogę przed sobą i że Bóg przygotował nam jeszcze sporo zadań do wykonania.
Bóg chce nam dodać otuchy, abyśmy szli naprzód i dokończyli wszystkie sprawy, które wyznaczył nam do zrobienia w Jego Królestwie.
Nasza modlitwa:
• Dziękujemy za moc Słowa Bożego, które nie wraca do Boga puste.
• Dziękujemy, że Słowo Boże pomaga nam w pokonywaniu przeciwności.
• Dziękujemy, że Bóg obiecał okazywać Swoją potężną siłę do naszej dyspozycji, i będzie nam szczęścił właśnie w tym miejscu, gdzie napotykamy braki i zagrożenia.
• Wyznajemy, że czasem zapominamy o tym, aby budować nasze życie na mocnym fundamencie Bożego Słowa.
• Modlimy się o wytrwałość opartą na Słowie Bożym.
Nasza reakcja:
Pragniemy przeżywać Boże błogosławieństwo bez względu na to, czy nam się powodzi, czy nie.
Sprawy dotyczące naszych zborów:
Dzisiaj modlimy się o zbory w Janikowie, Warszawie, Katowicach, Świnoujściu, Nowym Tomyślu, Piotrkowie Trybunalskim oraz o Braci z Rad Zborów, kaznodziejów i ewangelistów.
Modlimy się o nasz zbór:
……………………………………………………………………………
……………………………………………………………………………