Kategorie
książki

Kiedy można umrzeć?

„Kiedy można umrzeć?” – Joni Eareckson Tada

Jako nastolatka, jeszcze przed moim nawróceniem, przeczytałam książkę „Joni” napisaną przez Joni Eareckson Tada. Autorka opowiada swoją historię – w 1967 roku, po niefortunnym skoku do wody, została sparaliżowana od szyi w dół. Wraz z nią czytelnik przeżywał wszystkie trudne chwile – zwątpienie, rozpacz, ból i niezrozumienie sytuacji, w której się znalazła. Niesamowitym zbudowaniem było czytanie o tym, jak odnalazła Pana Boga i pokój w Nim. 

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po jej książkę „Kiedy można umrzeć?”, którą znalazłam na półce naszej zborowej biblioteki. Należy wspomnieć, że książka została napisana w 1991 roku, kiedy temat eutanazji zaczynał dopiero pojawiać się w przestrzeni publicznej. Pewnego lata Joni przez wiele tygodni musiała leżeć w łóżku z powodu kłopotów zdrowotnych. To właśnie wtedy, gdy dużo czarnych myśli przechodziło przez jej umysł, zobaczyła w telewizji reportaż o książce „Final exit”, której podtytuł brzmiał „Praktyczne aspekty samowyzwolenia i pomocy przy samobójstwie dla umierających”. To właśnie ten wywiad z autorem książki spowodował, że Joni zagłębiła się w ten temat. Jestem pod wrażeniem tego jak mądre i wrażliwe jest to wszystko co napisała. 

Początek książki skupia się na przeżyciach różnych ludzi z otoczenia Joni, którzy doświadczyli ciężkiego kalectwa. Przy użyciu tych historii autorka zadaje pytanie: Kiedy można umrzeć? Co ciekawe, Joni podaje wiele negatywnych skutków, które powstałyby gdyby eutanazja była legalna. Straszne jest to, że teraz, trzydzieści lat później wszystko to co napisała, stało się rzeczywistością.

W drugiej części książki autorka przekonuje nas, że każdy człowiek nawet chory może oddawać swoim życiem chwałę Panu Bogu. „Odkryłam, że moja wartość nie jest uzależniona od tego co mogę zrobić ani jak się czuję. Moje poczucie bezpieczeństwa wypływa z tego kim jestem w Chrystusie.” Joni przypomina nam o tym jakie ukojenie możemy znaleźć w tym, który jest Księciem Pokoju. Zwraca nasze oczy na Niebo: „Sądzę bowiem, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić” (List do Rzymian 8:18).

„„Nie bój się mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu Waszemu dać wam królestwo”. Jeżeli wielki Bóg niebios zajmuje się szarym, małym wróblem, który usiadł na karmniku dla ptaków za moim oknem, to na pewno troszczy się o ciebie”. Książka Joni Eareckson Tada jest pełna ciepłych, wrażliwych słów, które wraz z wersetami ze Słowa Bożego, niosą pocieszenie zarówno tym co cierpią fizycznie, jak i psychicznie. Osobiście Joni jest dla mnie bohaterką wiary.

Przeczytałam i polecam,
Ania Z.

PS. Książki „Joni” i „Kiedy można umrzeć?” można wypożyczyć w naszej zborowej bibliotece.

Kategorie
kazania

Jak przejść pobożnie przez cierpienie i stratę

„Jak przejść pobożnie przez cierpienie i stratę” – Piotr Guńka

Kazanie biblijne wygłoszone na podstawie Ewangelii Jana 11:1-44 wygłoszone 28 listopada 2021 w Kościele Ewangelicznych Chrześcijan, w Warszawie przy ul. Zagórnej 10

11:1 A zachorował niejaki Łazarz z Betanii, miasteczka Marii i Marty, jej siostry.
11:2 A była to ta Maria, która namaściła Pana maścią i otarła nogi włosami swymi, i jej to brat chorował.
11:3 Posłały więc siostry do niego, mówiąc: Panie, oto choruje ten, którego miłujesz. 11:4 A usłyszawszy to Jezus, rzekł: Ta choroba nie jest na śmierć, lecz na chwałę Bożą, aby Syn Boży był przez nią uwielbiony.
11:5 A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza.
11:6 A gdy usłyszał, że choruje, został jeszcze dwa dni na miejscu, gdzie przebywał;
11:7 Potem rzekł do uczniów swoich: Pójdźmy znowu do ziemi judzkiej.
11:8 Rzekli do niego uczniowie: Mistrzu! Dopiero co chcieli cię Żydzi ukamienować i znowu chcesz tam iść?
11:9 Odpowiedział Jezus: Czy dzień nie ma dwunastu godzin? Jeśli kto chodzi we dnie, nie potknie się, bo widzi światło tego świata.
11:10 Jeśli zaś kto chodzi w nocy, potknie się, bo nie ma w sobie światła.
11:11 To powiedział, a potem rzekł do nich: Łazarz, nasz przyjaciel, zasnął; ale idę zbudzić go ze snu.
11:12 Tedy rzekli uczniowie do niego: Panie! Jeśli zasnął, zdrów będzie.
11:13 Ale Jezus mówił o jego śmierci; oni zaś myśleli, że mówił o zwykłym śnie.
11:14 Wtedy to rzekł im Jezus wyraźnie: Łazarz umarł,
11:15 I raduję się, że tam nie byłem, ze względu na was, bo uwierzycie; lecz pójdźmy do niego.
11:16 Tedy rzekł Tomasz, zwany Bliźniakiem, do współuczniów: Pójdźmy i my, abyśmy razem z nim pomarli.
11:17 Przyszedł tedy Jezus i znalazł go już od czterech dni w grobie.
11:18 A Betania była blisko Jerozolimy, około piętnastu stadiów.
11:19 I przyszło wielu Żydów do Marty i Marii, aby je pocieszyć po stracie brata.
11:20 Gdy więc Marta usłyszała, że Jezus idzie, wybiegła na jego spotkanie; ale Maria siedziała w domu.
11:21 Rzekła więc Marta do Jezusa: Panie! Gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój.
11:22 Ale i teraz wiem, że o cokolwiek byś prosił Boga, da ci to Bóg.
11:23 Rzekł jej Jezus: Zmartwychwstanie brat twój.
11:24 Odpowiedziała mu Marta: Wiem, że zmartwychwstanie przy zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym.
11:25 Rzekł jej Jezus: Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie.
11:26 A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to?
11:27 Rzecze mu: Tak, Panie! Ja uwierzyłam, że Ty jesteś Chrystus, Syn Boży, który miał przyjść na świat.
11:28 A gdy to powiedziała, odeszła i zawołała Marię, siostrę swoją, i rzekła jej w tajemnicy: Nauczyciel tu jest i woła cię.
11:29 A ta, skoro to usłyszała, wstała śpiesznie i poszła do niego.
11:30 A Jezus jeszcze nie przyszedł do miasteczka, ale był na tym miejscu, gdzie go spotkała Marta.
11:31 Żydzi więc, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, ujrzawszy, że Maria szybko wstała i wyszła, poszli za nią w mniemaniu, że idzie do grobu, aby tam płakać.
11:32 Lecz gdy Maria przyszła tam, gdzie był Jezus i ujrzała go, padła mu do nóg, mówiąc do niego: Panie, gdybyś tu był, nie byłby umarł mój brat.
11:33 Jezus tedy, widząc ją płaczącą i płaczących Żydów, którzy z nią przyszli, rozrzewnił się w duchu i wzruszył się,
11:34 I rzekł: Gdzie go położyliście? Rzekli do niego: Panie, pójdź i zobacz. 11:35 I zapłakał Jezus.
11:36 Rzekli więc Żydzi: Patrz, jak go miłował.
11:37 A niektórzy z nich mówili: Nie mógł ten, który ślepemu otworzył oczy, uczynić, aby i ten nie umarł?
11:38 Jezus znowu rozrzewniwszy się w sobie, poszedł do grobu; była tam pieczara, u której wejścia leżał kamień.
11:39 Rzekł Jezus: Usuńcie ten kamień. Rzekła mu Marta, siostra umarłego: Panie! Już cuchnie, bo już jest czwarty dzień w grobie.
11:40 Rzekł jej Jezus: Czyż ci nie powiedziałem, że, jeśli uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą?
11:41 Usunęli więc kamień, gdzie leżał umarły. A Jezus, wzniósłszy oczy w górę, rzekł: Ojcze, dziękuję ci, żeś mnie wysłuchał.
11:42 A Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz, ale powiedziałem to ze względu na lud stojący wkoło, aby uwierzyli, żeś Ty mnie posłał.
11:43 A gdy to rzekł, zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź!
11:44 I wyszedł umarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść.

Ew. Jana 11:1-44
Kategorie
książki

Nie zmarnuj swojego raka

„Nie zmarnuj swojego raka” – John Piper

„Czy zdarza się w mieście nieszczęście, którego by Pan nie wywołał?” (Am 3:6)

„I rzekł Pan do niego: Kto dał człowiekowi  usta? Albo kto czyni go niemym albo głuchym, widzącym albo ślepym? Czyż nie Ja, Pan?” (II Moj 4:11)

„Ale to Panu upodobało się utrapić go cierpieniem. Gdy złoży swoje życie w ofierze (…)” (Izaj 53:10)

Książkę, którą postanowiłem zrecenzować można nabyć za darmo w postaci ebooka (link zamieszczam pod recenzją). Jest to bardzo krótka broszurka, a jej przeczytanie powinno zająć zaledwie 5-10 minut. W trakcie lektury przypomniała mi się inna (trochę dłuższa) książka tego samego autora o tytule „Koronawirus i Chrystus”. Jedna i druga pozycja opisują przykre doświadczenia Johna Pipera, który w pewnym momencie swojego życia zachorował na raka. Tym razem autor dzieli się z czytelnikami 11 radami „jak nie zmarnować swojego raka” (lub innego cierpienia czy przykrości, które nas dotykają) i jak wykorzystać je na chwałę Bożą. Podejrzewam, że niektórych rozważania autora mogą oburzyć (tj. tych, którzy uważają, że choroba nigdy nie jest wolą Boga) ale dla tych, którzy wierzą w Bożą suwerenność nad dobrem i złem oraz w to, że Boże drogi są wyższe niż nasze, pozycja ta będzie ogromnym pocieszeniem i wsparciem w cierpieniu. W kwestii tego jak bardzo Boże drogi są inne niż nasze oraz tego czy cierpienie może być wolą Boga warto sobie przypomnieć Piotra, mówiącego do Zbawiciela „Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na Ciebie” – Jezus odpowiedział, że sposób myślenia Piotra pochodzi od szatana oraz że „nie myśli o tym co Boskie, ale o tym co ludzkie”. (Mat 16:22-23)

Zachęcając do lektury postaram się zarysować jaki wybór stoi przed czytelnikiem, zastanawiającym się nad odpowiedzią na pytanie, czy spotykające nas cierpienie może być w życiu człowieka zaplanowane przez Boga.

1) Jeśli cierpienie lub dziejące się nam zło nigdy by nie było wolą Boga (pomimo, że ono faktycznie ma miejsce) to by oznaczało, że nasze życie jest w rękach bezdusznego przypadku, a Bóg by był może współczującym, ale jednak bezradnym Bogiem, który się nami albo nie interesuje albo ogranicza swój wpływ na naszą codzienność zostawiając nas w rękach ślepego losu. Taka perspektywa może i w oczach ludzi oczyszcza Boga z odpowiedzialności za cierpienie, ale sądzę że w zamian nie daje człowiekowi cierpiącemu żadnego pocieszenia, czyniąc czyjeś cierpienie bezsensownym i niepotrzebnym.

Istnieje jednak niezwykła alternatywa.

2) Jeśli bowiem cierpienie lub dziejące się nam zło bywa Bożą wolą to nie jesteśmy już w rękach bezdusznego przypadku, ale w rękach dobrego i nieskończenie mądrzejszego od nas Boga, który będąc święty i sprawiedliwy „sprawuje wszystko według zamysłu woli swojej” (Efez 1:11). Takie podejście będzie oczywiście wymagało ogromnego zaufania do Jezusa oraz pewności co do Jego dobroci i miłości. Nie zawsze też będziemy rozumieli Boży zamysł w tym co nas spotyka, ale… nasze cierpienie będzie miało swój cel i sens, którego próżno by było szukać w ramionach „ślepego losu”. Czy taka perspektywa nie jest o wiele bardziej pocieszająca? Słuchając kiedyś nauczania Johna Pipera na temat cierpienia usłyszałem jak stawiał podobne pytanie: „Czy nie lepiej być w rękach kochającego Ojca niż w rękach bezdusznego przypadku? I dlaczego Jego dzieci by miały chcieć, aby to wyglądało w jakikolwiek inny sposób? Czy Bóg (nawet w cierpieniu) nie jest o wiele lepszy niż ślepy los?”. Bóg troszczy się o swoje dzieci, przypadek nie.
Oczywiście największym pocieszeniem powinna być dla nas obietnica Biblii, że dla osoby należącej do Jezusa wszystko współdziała ku dobremu (wszystko – w tym cierpienie lub wyrządzane nam przez kogoś zło). Ktoś oczywiście może spróbować to kwestionować podając skrajne przykłady tak wielkiego zła, w którym trudno doszukać się sensu lub które wydaje się niemożliwe do obrócenia w dobro. Myślę, że w takiej sytuacji warto przypomnieć sobie, iż wydarzyło się już w historii ludzkości zło tak wielkie, że trudno je z czymkolwiek porównywać a jednak Bóg był w stanie obrócić to największe zło w największe dobro. Była to śmierć Syna Bożego na krzyżu. Każda inna niegodziwość jaka miała miejsce działa się ludziom grzesznym i urodzonym w grzechu. Jezus był jedynym, który nigdy nie zgrzeszył. Nasz Zbawiciel jest cenniejszy od całego Swojego stworzenia dlatego zamordowanie Syna Bożego było największą niesprawiedliwością, która jednak była od początku zaplanowana przez Boga i którą On obrócił w największe dobro. Czy więc ten wszechmocny Pan, który dokonał tak wielkiego dzieła tym bardziej nie będzie w stanie obrócić w dobro również tego co spotyka nas w naszym codziennym życiu?

Tą myślą przewodnią chciałbym zachęcić do lektury tej krótkiej broszurki.
Wiktor.

PS. Poniżej zamieszczam link do darmowego ebooka „Nie zmarnuj swojego raka”:
https://mwbooks.org/product/nie-zmarnuj-swojego-raka-john-piper-ebook/